menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Zapiski na skrawku dysku... Losowi trzeba pomóc...
01-24-2016 02:06 PM

Nie wierzę w horoskopy. Zapominam treść zanim doczytam do końca. Wszystkie. Nawet te drukowane w tzw. szanującej się prasie, ocierającej się o wiedzę astrologiczną. Astrologia od zawsze była dla mnie za trudna i trochę wydumana. Profesjonalne horoskopy oparte na dokładnej dacie, godzinie i miejscu urodzenia także mnie nie zafascynowały. Być może niedostatecznie się zainteresowałam, być może gwiazdy determinują w jakiś sposób nasze charaktery, szczęśliwe dni czy nawet przewidują okresy trudniejsze... wszystko to 'być może'. Od kilku lat powinnam być blisko związana z naturą. Powinnam, czy jestem? Ciągle tkwi we mnie kawał mieszczucha. Budząc się w ciszy dziwię się brakowi głosów miasta... choć to nie znaczy, że nie mogę bez nich żyć.
Lubię ciszę.
Słowiańskie, acz nie tylko, zainteresowania skłaniają do patrzenia w niebo. Księżyc był miernikiem upływającego czasu, wszak nosił nieprzypadkową nazwę: Miesiąc. Dobrze było zaczynać nowe sprawy i zasiewy na nowiu. Rosły i potężniały razem z Księżycem. Właśnie... zaczynać nowe witając Nowy Księżyc... a kiedy kończyć stare? Hmmm, wybrałam (no dobra, przypadek zrządził!) pełnię. Ściślej Księżyc Wilka. Na szamańskiej stronie - dla zainteresowanych link: https://www.facebook.com/permalink.p...392 728065613 pełnej przepowiedni i astrologii przeczytałam iż: "W nocy z 23 i 24 stycznia, Księżyc wejdzie do "Księżyca Wilka" - będzie to punkt zwrotny dla wielu ludzi" (…) i że "po Księżycu Wilka możemy oczekiwać pozytywnych zmian. Ta pełnia, czyli Księżyc "Wilka" będzie punktem zwrotnym dla wielu." Cóż, Losowi trzeba pomóc. Nie ma innej opcji. Tym bardziej, że wilk symboliczny nie przypomina głupawego żarłoka z bajki o Czerwonym Kapturku a w realu nie dzwoni trzy razy do drzwi i nie połyka otwierającego bez ostrzeżenia. W duchowości jest symbolem intuicji i siły potrzebnej do poznawania ale też zmieniania siebie.

W lutym w znak Panny wchodzi Jowisz, a ten ponoć daje nowe możliwości, nowe przywileje. Ponieważ podobne zdarza się co dwanaście lat, grzechem byłoby ominąć szansę na nowe. Nie będzie jednak nowego dopóki kulą u nogi będą się wlokły stare nawyki i działania. Dlatego z wiarą w niezbadane i niepotwierdzone choć uczciwiej byłoby napisać, że bez odrobinki tejże... kończę stare, robię miejsce nowemu.
Na początek odkładam blog na półkę. Sześć lat mozolnego zapisywania skrawka dysku wystarczy. Dość. Powinnam skasować zapiski, wysłać je w kosmos. Nie wysłałam. Nawet nie dlatego, że jest mi żal, wstyd czy strach... ot, zwyczajnie - trochę lenistwa (każdy wpis trzeba kasować oddzielnie), trochę zarozumialstwa (kilka linków lata w sieci), bać się nie mam czego aczkolwiek niektórym wpisom daleko do jakiejkolwiek poprawności. Blog jest nadal dostępny z poziomu Googli. Wyłączyłam możliwość komentowania a to znaczy, że mogą czytać wyłącznie niezalogowani w KSC. Żadna złośliwość kierowana w stronę forumowiczów, chroń łapa. Tak jest skonstruowane blogowisko: albo-albo. Nie moja wina.
Dementuję ewentualne domysły, że się wystraszyłam... cenzury, kontroli, ocen, krytyki - gdyby tak było znalazłabym chęci i czas na zlikwidowanie zapisków.

Zamykam drzwi; po cichutku, nie budząc znudzonych czytelników. Jeszcze jedno miejsce, w którym mnie nie ma lub nie będzie. Na razie daję sobie czas na nowe decyzje i inne poszukiwania. W oczekiwaniu, niebezczynnym, na błysk i olśnienie zapełniam zimowy, trochę wolniejszy czas książkami. Po przeczytaniu prezentów gwiazdkowych pełnych optymizmu i już noworocznej: „Aszery żony Pana Boga” (o tym pisałam na fejsie) jak stonka na kartofle rzuciłam się literaturę kryminalną młodego pokolenia. HA! Każde żyjące pokolenie w porównaniu ze mną jest młode. Fakt!! A że kryminały? Od dawna ich nie czytałam zajęta innymi rodzajami literatury choć kiedyś...
W kolejce czeka J. Staniszkis A. Cieślar "Wschód i Zachód". Papierowa, więc czytana do poduszki. Interesująca, na pewno. Fascynacja intelektualna ale też 'jestem – odczuwam – rozumiem'. Dwa światy połączone człowieczeństwem, ongiś bliskie, dziś pomimo malejącej przestrzeni oddalone. Nie rozumiemy Wschodu a On nie rozumie nas, racjonalnych ludzi Zachodu. Duchowość, kiedyś wspólna lub podobna, się rozjechała. Był czas kiedy próbowałam pisać o podobieństwach i wzajemnych wpływach chrześcijaństwa i filozofii Wschodu. Bardziej intuicyjnie niż faktograficznie. Czasami myślę, że do czasów późnego średniowiecza, w którym drogi zaczęły się rozchodzić nieodwracalnie, te dwa różne w końcu światy były sobie bliższe. Dziś wydaje mi się, że obydwie kultury łączy międzyludzkie okrucieństwo i strach.

Znalezione u Bondy... hmmm, coś w tym jest...
"Nie ufaj ambitnym tchórzom. Staraj się omijać ich z daleka. Ale miej się na baczności. Choć są karłami, mogą zniszczyć nawet wielkoluda. Strach jest ich orężem, a frustracja determinuje ich działania. Najcudowniejszy grunt do narodzin agresji i podstępnego działania".
I takie rozmyślania mnie dopadły w padającym ciągle śniegu i rozbielonym krajobrazie -
- Strach jest wieczny. Nie umiera tak jak ludzie. A stare grzechy mają długie cienie. Determinują tchórza, który dla ich ukrycia nie cofnie się przed niczym. Nie wystraszy się tupnięcia, omijania, ignorowania. Nadal będzie budował swoją legendę... nie chcąc wiedzieć, że nie ma ludzi idealnych, że na błędach się uczymy, że mamy do nich prawo jak i do ograniczonej wiedzy... że 'najmojsza racja' nie musi być równoznaczna z czyjąś a już na pewno nie powinna być narzucana. Strach jest najpotężniejszą emocją. Może chronić życie np. poprzez ucieczkę przed 'sykiem węża' ale też zabijać... kłamstwem, podłością, podstępem, oszustwem. Zabijać siebie ale przede wszystkim innych, wrogów jedynie wyobrażonych i w wyobraźni groźnych. Strach ma wiele twarzy. Postaram się nie lekceważyć żadnej, jeszcze staranniej omijać pojedyncze strachy i ich sumy. Suma strachów wzbudza agresję a ta niepohamowany gniew często nienawiść. Nienawiść do człowieka, innego, mającego własne zdanie nieprzystające do własnych przemyśleń i osądów, którego 'lepszość' lub 'gorszość' jedynie my widzimy oceniając wg własnych kryteriów – zawsze będą lepsi i gorsi od nas. Dlatego postaram się nie bać. Na pewno na tyle się nie bać, by niszczyć własnym strachem innych. Niezależnie od ich i moich działań a także domniemanej 'lepszości/gorszości'. Przyznam, że strachów jest we mnie coraz mniej. Los dał mi szansę, pozwolił przeżyć... mam do stracenia tylko darowane życie. Coraz rzadziej myślę, że stało się to po coś. Przypadek, wyłącznie.
Jestem niezauważalnym pyłkiem we Wszechświecie. Wydech. Jestem piórkiem. Wdech. Kamyczkiem w lawinie. Wydech... jestem... jestem... jestem...

Dziękuję wszystkim, którzy kibicowali blogowi przez sześć lat. Przyjaciołom i wrogom; zainteresowanym i znudzonym; krytykującym i chwalącym. Nie twierdzę, że nigdy tutaj nie wrócę. Być może tak, za jakiś czas. Nie mam nowych planów, nie mam ochoty pisać w wielu miejscach sieci. I jeśli nawet Księżyc Wilka jest dobrym momentem na zaczynanie nowego zatrzymałam się. Wrócę z kolejnym Nowym Księżycem?? któż to wie..... tutaj czy gdzie indziej... w końcu żyję a 'świat jest taki jaki powinien być' – w tym zdaniu zawarty jest niekończący się optymizm, odrobina zrozumienia i dystansu. W dalszej drodze podeprę się jak szczudłem zdaniem z Dezyteraty, pięknie uwiecznionym w dedykacji autorskiej Aszery. Świat JEST. Ciągle piękny! Niech trwa!!!
Związane w 'o' (jak o!statek lub 0 jak zero) ołówki - już niepotrzebne - podprowadziłam z sieci.
Odpowiedz 0 Komentarzy



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:43.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.