|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#21
|
||||
|
||||
Do Krise1
Przykro mi ze Twoja corka sie rozwiodla.Nie znam sytuacji, ale nie moge zrozumiec ukladu - oni razem a dziecko u dziadkow?Sadze , ze po latach Twoja corka bedzie zalowala tej decyzji.Nie uczestniczy / tak mi sie wydaje/ na codzien w zyciu swojego synka.Wiele rzeczy jej umknie i nic jej tego nie zrekompensuje.Ja osobiscie nie poswiecilabym dziecka dla bycia z mezczyzna.A co by bylo z malym jakby nie mial dziadkow?Pewnie powiesz dobrze jej mowic bo ten problem jej nie dotknol.Moze masz racje bo nigdy nie stanelam przed takim dylematem.To co pisze to nic osobistego, to tylko moje osobiste odczucia.Wybacz.
|
#22
|
||||
|
||||
Cytat:
|
#23
|
||||
|
||||
Basiu u mnie też niby jest poprawnie. Przy wzajemnej obecności. To tylko ja wyłapuję wszystkie miny, spojrzenia, gesty. To tylko ja słucham opinii "stron" i staram się je neutralizować. Ale szczerze mówiąc, mam czasami tego dość. Bardzo często mam tego dość. Mój mąż nie ma już żadnej innej rodziny oprócz nas. Wymagam od dzieci szacunku dla niego i zrozumienia, tylko od niego nie mogę wymóc tolerancji, lub choćby obojętności. Jego gadanie, często wymyślone problemy, czepianie się drobiazgow, doprowadza mnie do pasji.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans |
#24
|
||||
|
||||
Współczuję Ci Kochana Wilhelminko serdecznie...ale i podziwiam Cię bardzo..bo żyć w takim układzie jest niezwykle trudno ..w którą stronę nie uderzyłabyś..boli równie mocno.
Wierzę , że nie masz czasami siły walczyć..że masz już dość..że obojętność i czepianie się drobiazgów boli równie mocno jak nienawiść. Bo z nienawiścią naprawdę łatwiej walczyć..wiadomo o co chodzi, a tu ...tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić...bo pozornie wszystko jest O.K. Trzymam kciuki aby wreszcie stało się coś, co przełamałoby tę sytuację i byś wreszcie odzyskała spokój serca. Pozdrawiam gorąco |
#25
|
||||
|
||||
Do Wilhelminy.
Urszulko, ja nie wysłuchuję żadnych opinii /nie pozwalam na ich wygłaszanie/, jeżeli trzeba kogoś ochrzanić bez świadków robię to i Tobie radzę to samo: ochrzań swojego męża, uswiadom mu że nie życzysz sobie jego "much w nosie" bo masz wystarczającą ilość swoich.
|
#26
|
||||
|
||||
Gabrysiu- to nie tak. Z konieczności posty to nie hstoria życia i nie da się być zbyt dokładnym. Jednakże choć są niedomówienia, niezbyt dokładnie przeczytałaś mój post. Nie wyszłam za mąż po rozwodzie, zrobiłam to, gdy moje dzieci stały się dorosłe. Nikt nikogo nie detronizował. Mój syn gdy poznałam obecnego męża miał 8 lat, to córka była starsza. Syn był gotów ( tak to widziałam ), przyjąć do serca i świadomości innego mężczyznę, bo jego ojciec, pomimo usilnych z jego strony starań, nie okazywał mu zainteresowania. Wtedy był okres, że za trochę dobroci i czasu mu poświęconego, poszedłby za diabłem do piekła. Niestety, to obecny mój mąż, przez wszystkie te lata nie umie nikomu okazać uczucia. No, może mnie, ale też jest to mocno zawoalowane.Raczej polega na dobrach materialnych, a nie na okazywaniu słowem czy gestem. Wbrew Twoim przypuszczeniom, śmierć jego rodzonego syna ( kawalera, lat 40 ) poprawiła nieznacznie nastawienie męża do moich dzieci. Wcale nie muszę się domyślać dlaczego, sam to powiedział. Teraz nie ma już nikogo bliskiego prócz nas. To prawda, ale jest w jego charakterze coś, co widzi wiele w krzywym zwierciadle. I nie dotyczy to tylko moich dzieci. Znajomi też podlegają raczej ostrej krytyce i z wieloma spotykam się poza terytorium domu. Trudne sprawy. Domorosła psychologia tu nie pomoże, na fachową on się nie zgadza, a może już i za póżno na zmiany. Ktoś, kiedyś, komuś odpisał; widziały gały co brały. Racja. Tylko czasem są powody, że choć człowiek trochę wie, troche przewiduje, to rzeczywistość wychodzi poza te ramy. Wcale nie oczekuję analizy, ani współczucia. Ja tak zadecydowałam i ja ponoszę konsekwencje. Żałuję, że napisałam w tym wątku. Trudnych spraw których nie da się wyjasnić w jednym zdaniu, nie powinno się poruszać.
Przykro mi, ale coraz częściej myślę, że nie pasuję do Waszego miłego, ciepłego kącika. Natomiast pisać posty "tak" i "nie" dla samego faktu zaliczania ilości, nie chcę i nie umię.
__________________
"Miłość nie jest słaba. Miłość nie jest ślepa". -Phil Bosmans Ostatnio edytowane przez Wilhelmina : 04-06-2007 o 01:59. |
#27
|
|||
|
|||
Wilhelminko kochana oczywiscie ,ze nie ma sensu pisac tu wyłacznie 'tak" i "nie" oraz zalewać się miodem bo ciepełko moze przerodzić się w zaduszek niestety.A na naszym etapie życia dobre rady cioci Zosi na nic sie nie zdają bo zycie jest bardziej skomplikowane niż nasze osobiste doświadczenie ,ale nie odchodź w siną dal bo kiepsko się będzie bez ciebie gadało.Moje osobiste doświadczenia w temacie są również dość skomplikowane i nie mam zamiaru opowiadac tu historii tylko wysnuć wniosek ,że tak jak staram sie unikać ingerencji w życie moich doroslych dzieci tak samo nie życze sobie ich ingerencji w moje .Co nie zawsze jest zreszta łatwe miłe i przyjemne z wymienionych zreszta przez ciebie powodów.Tak jak niektóre poprzedniczki przez ileś lat bałam sie fundować dzieciom nowego tatusia i uważam to za swój błąd -bo kiedy zdecydowałam sie na to żeby zająć się swoim życiem być może trochę sie spóźniłam.
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#28
|
||||
|
||||
Myślę moje Panie, że czasem piszemy dla samych siebie, aby lepiej zrozumieć stan swoich odczuć. Musimy jednak zawsze zakładać, że porozumiewając się przez pisanie będziemy źle zrozumiane. Urszulo - Wilhelmino, masz bardzo bogatą osobowość, wiele ciekawych przemyśleń, to wspaniale, że nie piszesz "dla zaliczenia". Dzięki Twoim postom można sobie uświadomić, że nie jesteśmy grupą jednolitych charakterów i postaw, lecz różnie ukształtowało nas życie. Lubię, gdy ktoś myśli odmiennie niż ja. Pozwala to nieraz zweryfikować własne poglądy. Jeszcze raz przemyśleć jakieś sprawy i nie tkwić w przekonaniu, że "zjadło się wszystkie rozumy".
|
#29
|
||||
|
||||
Dla Wilhelminy
Ula-to takie skrzywienie zawodowe u mnie, że chcąc Ci pomóc, wylałam dziecko z kąpielą. A że wyszła z tego domorosła psychologia, to tym bardziej czuję dyskomfort, bo właśnie z zawodu jestem psychologiem i stąd taka analiza, bez podstaw, bo faktów było niewiele a ja chcąc Ci pomóc, w dobrej wierze,"próbowałam" jak , gdzie i kogo. Mnie też nie interesują odpowiedzi "tak lub nie", może musimy wyciągnąć wniosek, że są sprawy, ktorych nie powinno się dotykać na forum , bo więcej przyniesie odpowiedź na nie krzywdy niźli pomocy.Zycie potoczy sie dalej,a mężowi sądzę i psycholog nie pomoże. W tym wieku ma się już ukształtowaną osobowość i wszystkie jej blaski i cienie, więc jeśli nawet osobisty dramat męża nie zmienił jego nastawienia ani nie uszczknął trochę uczucia, to "ten typ tak ma" i już.
Pozdrawiam Cie serdecznie, dobrze, że masz grupę przyjaciół w realu i oni Cie z pewnością wspierają. |
#30
|
||||
|
||||
Wilhelminko- Ulu wszystkie mamy jakieś zawody,w zwiazku z tym skrzywienia zawodowe.Każdej z nas od czasu do czasu przydarzy sie czasami napisać coś co innym nie przypadnie do gustu, a szczególnie kiedy sie tak zupełnie odkrywamy i chcemy sie wygadać.Wiele razy po prostu"madrzymy" się,bo to wynika z natury człowieka.Uleńko po prostu trzeba przyjmować wszystko z lekkim przymrużeniem oka i zycie będzie latwiejsze,czy lepsze ,pewnie nie.Milego dnia zyczę.
|
#31
|
||||
|
||||
Uwazam,ze u kazdej z nas jest inna sytuacja.Nie ma recepty na szczesliwa rodzine.Jedne mialy wiecej szczescia inne mniej.Wydaje mi sie,ze dorosle dzieci nie musza kochac naszych zyciowych partnerow, ale powinny szanowac ich i nasze wybory.Tak samo partner powinien szanowac nasze dzieci.
|
#32
|
||||
|
||||
Urszulo bardzo dobrze ćię rozumię i nie dzieci sa powodem problemw ale osoba mieniąca się twoim mężem, to egoista,który ma na wzgledzie wlasną osobę, wygodę i nie stać go na tolerncję. W moim malżeństwie nie ma dzieci i jest podobnie.Nawet komputer przeszkadza, bo nie wie z kim i oczym rozmawiam.No wlaśnie dzięki tej wirtualnej znajomości jest nam latwiej.Urszulo nie dajemy się ęęęęęęęęęZałącznik 2737
Ostatnio edytowane przez inka-ni : 05-06-2007 o 01:02. |
#33
|
|||
|
|||
Zarzucano mi nie używanie polskich znaków ,ale ich nadmiar to chyba też przesada -przepraszam -ale naprawdę, ROZUMIEM.Dlaczego nazywasz męża Wilhelminy osoba mieniącą sie jej mężem.On sie nie mieni on JEST jej mężem i pewnie ma wady i zalety jak każdy.Najwyraźniej zalety przeważają .
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#34
|
||||
|
||||
Moje drogie a mnie się wydaje,że problem tkwi w tych panach. Mój pierwszy mąż nie lubił dzieci i one to wyczuwały. Tolerował tylko naszą córkę ale i w stosunku do niej miał wymagania ponad jej wiek.
Drugi mąż to dusza towarzystwa. Dzieci uwielbia i wszystkie do niego lgną. Dlatego moja córka nigdy nie odczuła żadnej różnicy między nią a młodszą. Od zawsze mówiła do niego tatuś a do biologicznego tato. To chyba o czymś świadczy.
__________________
Pozdrawiam qrystyna 216 |
#35
|
||||
|
||||
Cytat:
|
#36
|
||||
|
||||
Do Wilhelminy
Urszulko, rozumiem Ciebie doskonale bo to "przerabiałam". Było mi przykro, Piotrkowi też. Ponieważ kij ma 2 końce /Tadzio ma dwoje dzieci/ jemu tez było bardzo przykro. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie cieplejszych uczuć dla jego dzieci, to nie był rewanż poprostu nie mogłam.
Ostatnio edytowane przez Basia. : 06-06-2007 o 11:09. |
#37
|
||||
|
||||
Piszecie mile senioritki ,ze sa rozne dzieci.Jedne akceptuja naszych wybrankow inne nie.Pewnie male maja wiekszy problem z akceptacja, ale dorosle?Chyba rozumia sytuacje.Oczywiscie pomijam przemoc w drugim zwiazku i wynikajaca z tego niechec dziecka do partnera matki.Kazda z nas ma inna sytuacje i pewnie trudno nam pewne sprawy zrozumiec o ile one nas nie dotknely.Mysle , ze z pewnymi sytuacjami trzeba sie pogodzic a w innych cos wywalczyc.Potrzebny niestety jest kompromis.
|
#38
|
|||
|
|||
Ja was dziewczyny bardzo przepraszam ale mi zgrzyta czasownik rozumieć odmienia się : ja rozuMIEM oni rozuMIEJĄ.
A jeśli idzie o poruszany problem to jak widać recepty nie istnieją.A ludzie są tylko ludżmi.Małe dzieci to inna sprawa ,ale dorosłe -tak jak kiedys napisałam -nie należy sie wtrącac w ich zycie ,żeby one nie wtrącały sie w nasze.I to powinno byc jasne.A cała reszta mysle,że ma jednak cos wspólnego ze skomplikowanymi relacjami na linii dziecko-rodzic.Ale to juz zagadka do rozwiazania przez psychologa w kazdym indywidualnym przypadku.
__________________
Bo jesli kochac to nie indywidualnie |
#39
|
||||
|
||||
do Malgosi 50
Malgosiu! Przez slowo "rozumie" mamna mysli to, ze dorosle dziecko to chyba istota myslaca.Jezeli nawet nasz wybor jej sie nie podoba to musi sie z nim pogodzic / jak nie chce zaakceptowac czy pokochac /ale nie ma prawa go krytykowac czy potepiac.Jestem zwolenniczka nie wtracania sie w zycie swoich dzieci.One same dokonuja wyborow/ nieraz sie pewnie sparza/ale jezeli spytaja mnie o rade - zawsze sluze im rada.My tez to przerabialismy i w dalszym ciagu twierdze ze zeby byl wilk syty i owca cala potrzebny jest kompromis.Ale masz racje zeby bylo dobrze i nam i im nikt nie ma recepty.
|
#40
|
|||
|
|||
Cytat:
Ostatnio edytowane przez kropka48 : 19-06-2007 o 13:09. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Miłość matki jest ślepa.... | tigr | Rodzina bliższa i dalsza | 52 | 20-12-2016 22:35 |
Starzejące się dzieci | baburka | Rodzina bliższa i dalsza | 69 | 03-04-2009 08:02 |
Rozpad małżeństwa | Nika | Miłość, przyjaźń, związki, samotność | 43 | 26-10-2007 12:13 |
Gdy nowy związek przeszkadza bliskim - komentarze | tar-ninka | Ogólny | 16 | 30-08-2007 19:03 |
Seniorzy i dzieci na wspólnych wakacjach - komentarze | Marylka | Ogólny | 2 | 28-10-2006 11:00 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|