menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Halina Poświatowska
10-26-2009 05:32 PM

Bezwiednie z półeczki wzięłam do ręki książkę Haliny Poświatowskiej "Opowieść dla przyjaciela". Otrzymałam ja niegdyś od mojej wnuczki Oli. Oczywiście wtedy przeczytałam, ale dlaczego tą a nie inną wzięłam ponownie? Czyżby zbliżający się Dzień Zmarłych to spowodował?

H. Poświatowska, urodziła się w tym samym roku co ja. Od wczesnego dzieciństwa chorowała na serce. To też szpitale i liczne sanatoria były jej miejscami najczęstszego pobytu.Będąc 18 letnia dziewczyną znalazła się w sanatorium kudowskim, przypuszczam, że przebywała w Zameczku bowiem tam kierowano tzw.chorych klinicznych.
W tym samym czasie ja zamieszkałam na stałe w Kudowie, po części też z powodów zdrowotnych. ale nie tylko.Tam poznałam swojego przyszłego męża.
Ona również tam poznała swego męża Poświatowskiego, wówczas studenta szkoły filmowej w Łodzi. Byli z sobą krótko bo tylko 2 lata,on podobnie jak ona, zmarł na serce.
Poświatowskiej pomagał z całego serca prof. J. Aleksandrowicz. Mnie prof. Falkiewicz. Jaki zbieg okoliczności, te dwa nazwiska widnieją na frontonie pijalni, obok siebie. Są to ludzie zasłużeni dla Kudowy. Oni pomagali ludziom, zwykłym chorym ludziom.Wyryta na tablicy sentencja brzmi:" Lekarz przyjmuje pacjenta, a nie procesję chorych narządów.Musimy widzieć człowieka w całym jego otoczeniu, a nie same choroby, od których chcemy się uwolnić".

Zapewne w roku 1953 przechodziłyśmy obok siebie, spacerując tymi samymi alejami w parku zdrojowym. Patrzyłyśmy na Górę Parkową, na Wzgórze Kapliczne i kudowskie domy sanatoryjne.
Ja wtedy byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, ona także, bowiem poznanego tam studenta bardzo kochała.

Poświatowska ciągle chorując ( w Ameryce wykonano poważny zabieg operacyjny na sercu, za pieniądze Polonii) ukończyła studia w USA (dzięki prof. Aleksandrowiczowi) a potem filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Mając 32 lata umarła na to niesforne, źle pracujące serce. Wtedy była już uznaną poetką.

.*** ten pocałunek
ten pocałunek
pachniał jak rozgryziona łodyga maku
czerwono posypał się z warg
ten pocałunek
zakwitł
w miękkim wgłębieniu dłoni
kiedy się wspięłam na palce
dzwonił
w dojrzałym polu
lecz wtedy
nie było już mnie
znikłam
w tym złotym pocałunku



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:17.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.