menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

24-08-2010 20:37

Łoł. Ogarnął mnie entuzjazm do pisania. Ogarnął mnie entuzjazm do życia, ponieważ dziś świat mi jakoś wypiękniał. No, kochani smutki precz. Piękne słoneczko stare moje kości ogrzewa, ptaszki ślicznie śpiewają, pełne wdzięku wiewiórki przeskakują z drzewa na drzewo to co się martwić. Ja wam radzę jak macie nawet wielkie zmartwienie, jak łzy wam z oczu kapią to idźcie na spacer. Daleko, daleko skąd już nie widać bloków, betonu i samochodów. Przez te łzy spójrzcie na drzewa, niebo, krzewy i skupcie się tylko na takich widokach. Pytam smutnych. Lepiej? O, proszę nawet nieśmiałe uśmiechy się na buźkach pojawiają. A jak jeszcze na tle tych marcowych pejzaży pojawi sie radośnie merdający puszysty ogon collie, albo dwa ogony. No, błogość człowieka ogarnia. Kurczę, ja tu dyskryminację wprowadzam. Radosny ogon może być każdej rasy i nierasowy też.Ha, ale boksery, sznaucery, którym tę część ciała obcięto to mają przechlapane. Cóż niech inaczej wyrażają swoją radość. Alternatywnie. Problem rozwiązany i po zmartwieniu. Teraz wam powiem, że entuzjazm do życia nie tylko mnie ogarnął . Kota naszego kochanego (za te wafelki) też. Piąta godzina, a on oczy otwiera i miauczy. Bardzo głośno wyraża swój protest przeciw wylegiwaniu się w łóżku o tak radosnej porze. Wymiaukuje swój koci hymn chwalący nowy dzień. Ja tam tylko oko otworzę i czekam. Nie moim obowiązkiem jest pilnowanie domowego pupila. Co to ja go do domu przyniosłem. Jak kiedyś chciałem z jedną suczką zamieszkać zgody nie było. Może i dobrze , ponieważ za parę dni bardziej podobała mi się inna. Nie jestem niestały jak myślicie. Za jakiś czas wróciłem do tej pierwszej. A potem znów do tej drugiej. Juniorek masz pisać o kocie. Wracaj do tematu. Opiekunowie wstają i próbują złowić Bazylka, ale on ma plan i rozpoczyna się gra w chowanego z persikiem. Przy dłuższej chwili ciszy ludzie próbują jeszcze załapać parę minut snu. A tu kochana rudość wypada spod łóżka i w mieszkaniu brzmią dalsze tony hymnu. Koniec marzeń sennych. Wstawia się wodę na kawę i je śniadanko z Bazyli Janem. Po dobrym jedzonku koteczek idzie spać. Myślicie, że nic prostszego jak właśnie wtedy otulić się ciepłą kołderką i zasnąć. To jeszcze nie znacie sprytu naszego kociego futrzaka. On sprawdza, czy w domu coś się dzieje. Ma być ruch, a nie bezruch. Jak pańcia sobie siądzie raniutko z książką w ręku to on podchodzi i spogląda na jej twarz. Spryciulek sprawdza , czy kobieta nie wpadła na pomysł maskowania snu czytaniem. Dlatego nasza opiekunka twierdzi z całą stanowczością , że żadnych testów IQ sobie nie zrobi. Nas wyśle. Będziemy mieć więcej punktów . Też tak sądzę. Już raz poddała nas psy testom (nie ma kociej wersji) i pięknie wypadłem. Już, już punkty na geniusza miałem. Rewelacyjnie myślący pies byłem (jestem jeszcze, jestem), ale dość luźno potraktowałem testy posłuszeństwa. Niestety spadłem w punktacji i to tak na łeb na szyję. A co tam jak spadać to z wysokiego konia. Zawsze się jednak było na szczycie. Zresztą pańcia to ciągle nam powtarza, że mamy jedno życiowe zadanie i to mamy robić na szóstkę, albo lepiej. Oddychać mamy ślicznie i najśliczniej z całych sił. Nie musimy być najmądrzejsi, nie musimy być najpiękniejsi , mamy tylko z nimi jak najdłużej być. Obiema łapami się za takim traktowaniem psów podpisuję. Koleżanki i koledzy też. A sami powiedzcie, czy to nie jest najważniejsze. Być razem ze sobą , zbierać sobie wspomnienia ze wspólnych spacerów, różnych codziennych zdarzeń, o których po czasie tak miło się opowiada. Chociaż w momencie ich przeżywania nie było nam do śmiechu. Była kiedyś zima. Taka prawdziwa. Poszliśmy nad staw . Już nie pamiętam po co ja na ten lód wlazłem. Juniorku do mnie -słyszę wołanie. Już zaraz, chwilowo zajęty jestem i nie przyjdę. Stąpam dziarsko po tej ślizgawce . I nagle trach, zapadam się zanurzam w otchłań. Wystraszyłem się, przecież wcale pływania nie planowałem. Co jest? Ratuj się kochany. Ciężko będzie. Ta wariatka jeszcze wejdzie za tobą i się utopi. Pokonałem strach i jakoś wylazłem z tej dziury. Najpierw rzucałem się gwałtownie, ale to mnie pogrążało bardziej. Dopiero równe podciąganie zadu i celowa praca przednich łap opartych na lodzie umożliwiła mi wydostanie się z pułapki. Tu, zauważcie moją psią mądrość. Nie ja się nie chwalę . Tylko tak zaznaczam , może ktoś tego nie dostrzeże. Dostrzegliście, pewnie przecież jesteście mądrzy ludzie. O widzicie i was pochwaliłem. Samolubny nie jestem. A wiecie jak potem szybko śmigałem po stawie. Chciałem opuścić to zdradzieckie miejsce. Zresztą na wszelki wypadek nawet latem tam nie wchodzę. Podejrzliwy jestem w tym wypadku. A ta moja opiekunka już po pełnej dramatyzmu scenie dopadła do mnie i jęczała: ja tu umierałam ze strachu, chodź Juniorku do domku. Też coś ona umierała ze strachu. Stała jak słup soli na ziemi (co podkreślam), a ja tam w wodzie i ona się żali. Popatrzyłem na nią z całym psim spokojem. I w końcu wykrztusiła: dobrze, że już po wszystkim. Ale życie sobie sam uratowałem. Ot co! Opowieść o tym zdarzeniu krąży od czasu do czasu przy rodzinnych wspominkach. Zawsze mnie wtedy pogłaszczą i z uśmiechem powiedzą: Dobrze, Ze tak się ta przygoda skończyła. Tylko czemu się śmieją , że wiłem sie jak piskorz. Nie mogą powiedzieć- Juniorek nasz bohater. Jak to w życiu nie zawsze zasługi są właściwie docenione.

24-08-2010 20:36

Za oknami przepiękne słoneczko. Leżę sobie i rozmyślam. Pańcia na podłodze siedzi przegląda po raz setny swoją kynologiczną bibliotekę. Pewnie znalazła jakąś fałszywą informację w sieci ( nie na naszym forum). Upewni się, że ma rację i napisze posta. A zaręczam wam, że jeszcze jakieś wspomnienie jej się nasunie. To czekamy. Ona potrafi być bardzo, bardzo złośliwa, gdy wytyka komuś bezmyślność i okrucieństwo wobec zwierzęcia. Ostatnio przekonał się o tym pewien pan, właściciel jamniczki. Wyszedł z nią na spacerek i nasza pańcia patrzy , a U Kory sutki wielkości kieliszków tzw. setek. To ona uruchomiła w sobie całą siłę spokoju i grzeczniutko pyta: Czemu pan nie był z pieskiem u lekarza? Ja postawiłem uszka. Ten ton rzadko do nas kierowany, nie wróży nic dobrego I znaczy od tej chwili trzeba być bardzo grzecznym czworonogiem. Ten osobnik tego nie wiedział i mówi , że to już stare zwierzę i takich staruszków się nie leczy. Staruszeczka w wieku mojego wujka Szokiego. Na szczęście tego nie słyszał. Był zajęty podrzucaniem butelki po jakimś napoju. Taki z niego staruszek. No to usłyszał chłopina: A pan chodzi do lekarza, sadzę, że tak. A ma pan siwe włosy. To co inne zasady dla siebie, inne dla przyjaciół. Ja panu mogę zorganizować bezpłatną naukę czytania. To pan się dzięki temu paru rzeczy dowie. Pisania nie będzie się pan już uczył, żeby myśleniem zbyt intensywnym do reszty główki nie popsuć. A ten się odzywa,że suczce to w niczym nie przeszkadza. Myślę sobie- facet źle robi. Próbuje dyskutować. Z siłą spokoju żadnej dyskusji. A on jakiegoś słowotoku dostał. Jak zaczął o wielkiej miłości do jamniczki, o trosce o jej dobre życie i jak to nie chciał z niej kaleki robić usuwając macicę i jajniki . To nasza opiekunka też mu wygłosiła przemowę. Uff, długa była. A to o waszych ludzkich obowiązkach wobec braci mniejszych , a to o współodczuwaniu. Zakończyła całkiem zgrabnie takimi słowami: Naprawdę bardzo pana proszę o czytanie, nawet Kubusia Puchatka i niech się pan stara zdobytą wiedzę wykorzystać w życiu. Inaczej za rok to pan pewnie na drzewie będzie siedział, tak pan się cofnie w rozwoju. I oddaliła się jakby uznała, że audiencja skończona. Miałem rację z tymi wspomnieniami. Ja jednak dobrze znam tę kobietę. Wzięła do ręki czasopismo Pies z 1989 nr. 1, a tam lista championów. I tak w owczarkach szkockich trzy sztuki . Tim Cezar ze Złotego Nurtu. Tego jeszcze jak przez mgłę pamiętam , ale Ariny Urok Szkocji i Derricka z Gór Szkocji nic a nic , nie pamiętam i już. Szkoda, że nie podają umaszczenia. Szkoda, że to już historia. Pojawiają się nowe championy, w zapomnienie idą te dawniejsze. Cóż tak już jest. A mnie do głowy wpadł taki pomysł. Jakby tak na forum zrobić dział wspomnień. Dużo was jest każdy coś innego zapamiętał. To zebrać różne wspominki, śmieszne sytuacje, strzępy wystawowych rozmów itp. Nie wiem co wy na to, ale ja byłbym za. Jakbyście się zdecydowali to pamiętajcie, że to był mój pomysł. Juniorka znaczy się. A teraz to jeszcze wam opowiem o kocie naszym kochanym ( ten co nas częstuje wafelkami). W naszym domu zamieszkał jeszcze kanarek. Miał mieć na imię Wentworth. Jednak tylko pańcia była za. Reszta rodziny wyraziła zdecydowany sprzeciw. Mówili, że to zbyt długie imię dla kogoś tak malutkiego. Pańcia to znów pogaduje, że zazdrości ta jej rodzina urody Scoffieldowi. Widzę dzień w dzień zdjęcie tego aktora. Ładny jest. nie chcę się chwalić, ale mamy podobne spojrzenia. Ja to dostrzegam. Ptaszek otrzymał imię Lolo. Dość daleko od pierwszej pańci propozycji. Trzeba mu klateczkę wysprzątać, dać jedzonko. A on potem pięknie w domku wyśpiewuje swoje trele. Fajnie posłuchać. A w trakcie tego sprzątania ptaszyna fruwa sobie wolno. Bazyli-Jan zupełnie nie zwraca na to stworzenie uwagi. My też nie. A niech ta pierzasta pomarańcza sobie ćwiczeń fizycznych zażywa. Dziś jednak kanarek postanowił sprawdzić co to za dziwne coś wyleguje się na stole. Może ptasi instynkt mu mówił, że to wróg. Nie będę zgadywał. Nie znam się na tej fruwającej psychologii. I zgadnijcie co zrobił nasz pers. Uciekł. Uciekł kot przed kanarkiem. No, no my to mamy szczęście do dziwacznych zachowań zwierząt. - podsumowali zdarzenie ludzie. Co egzemplarz( tak mawiał o swoich psach pewien hodowca) to jakąś inność posiada. Może i dobrze, że matka natura tworzy tak wiele indywidualności. A zresztą skąd my mamy wiedzieć co o rasie piszą w mądrych książkach. My się tak zachowujemy jak my, a nie jakiś teoretyczny przedstawiciel opisywany we wzorcu. To tak jak z tym ogonem. Niby nie wolno zadzierać. A ja może mam udawać potulnego pieska i taki Bono będzie myślał, że się go boję. O, nie ja szabelkę w górę , wysoko i Bono do mnie nie podchodzi. Widzi, że waleczny jestem. Gdybym stanął z tym nisko opuszczonym ogonem to pewnie siedziałby mi na plecach i kąsał. To ja już wolę być nie taki wzorcowy i te moją ozdobę wysoko nosić.

24-08-2010 20:35

Już za parę godzin przyjdzie ta jedyna magiczna noc w roku. Już rozsnuwa przed nami swój czar. Gotując barszcz, lepiąc pierogi w gruncie rzeczy czekamy. Tak, my psy też. Mieszkając z wami nauczyliśmy się odczuwać człowiecze emocje. Może nie umiemy nazwać wielu rzeczy istniejących na tym świecie, ale potrafimy je odczuwać. A już dziś instynkt nam podpowiada, że w środku , w duszy naszych opiekunów coś się zmienia. Nawet w waszych ruchach pojawia się jakaś miękkość i zaduma. To tak jakby do was, tam do mocno skrywanego wnętrza przyszedł dobrze znany i kochany gość. A jak odwiedził pańcię i pańcia to i nas zwierzęta. Wiem, jestem sobie zwykłym pieskiem i nie powinienem poruszać zbyt mądrych tematów i snuć rozważań o duchowych problemach , ale może czasem warto spojrzeć na świat oczami nieskażonymi przez zdobyte w szkole mądrości. Tego szukacie w Boże Narodzenie. Chociaż przez jedną noc chcecie wierzyć, że od tej chwili waszym życiem i światem rządzić będzie zgoda i uśmiech. A ja leżąc w ciepłym mieszkaniu i patrząc na moich bliskich też bardzo pragnę, aby ten wieczór trwał jak najdłużej.Wszyscy tacy radośni, wszyscy tacy szczęśliwi. A my też, ponieważ najbardziej lubimy jak nasi opiekunowie są w takim właśnie nastroju. Dlatego psy kochają ten świąteczny czas.To Boże Narodzenie niesie nam nadzieję na dużo pięknych dni spędzonych z naszą ludzką rodziną. A w blasku choinkowych bombek , lampek i świec na stole rysy twarzy domowników nabierają ciepła i urody. I ja sobie takie pochylenie głowy pańci lekko zasłoniętej świerkowymi gałązkami zatrzymam pod powiekami na długo. Zróbcie to samo. I ten zapach . Najpiękniejsza mieszanka woni lasu, wosku piernika i szczęścia. Tak, tak szczęście ma swój zapach. Wiem to. Wy patrzycie na świat oczami, a zwierzęta węchem. Może dlatego doceniamy to co ulotne. Jeśli wywęszymy zapach bliskich nam osób to tak jakbyśmy ich już widzieli. A wy co? Musicie zobaczyć. Jednak psy górą. Chociaż czasem jak patrzę na ludzi stojących przy oknie w ten dziwny dzień i spoglądających daleko i wysoko to zaczynam myśleć , że wy poszukujecie tego czegoś ulotnego. Szukacie pierwszej gwiazdy, a wtedy łączycie się i z tym co było i z tym co będzie. To mówię wam ja zwykły psiaczek, mała drobinka w wielkim kosmosie. Moja pańcia to zawsze nam powiada, że jest taka chwila w trakcie wypatrywania znaku na niebie, w której odnosi się wrażenie, że wszystko wstrzymuje oddech, że zatrzymuje się w oczekiwaniu radości, że czeka w wielkiej nadziei na cud. Mówię wam ma racje. Ja to czuję. Ona czasem to przemówi mi tak do serca, że czuję się zaskoczony jej wnioskami. Ale mi się trafiła pańcia. Gada z pieseczkiem przez cały rok. Nie czeka na ten jeden wieczór tylko komunikuje się ze mną ciągle. Fajnie jest. A kto ją lepiej zrozumie, kto nie przerwie jej gadaniny. Tylko ja. Jej brat mniejszy. I tak jeszcze wymyśliłem ze dwa dni temu, że my psy to jeden z lepszych prezentów jaki dostała ludzkość. Bez nas nie zaznalibyście smaku bezwarunkowej miłości i akceptacji. My was tego uczymy. Dobrze wymyśliłem, nie? Może mi kupią pod choinkę notes , żebym te swoje złote myśli zapisywał. Tylko to ma być dodatek do żywności w pięknym opakowaniu. Kocham smaczne niespodzianki. Położę się i będę czekał na te radosne chwile. A jeszcze Szokiego ustawię na czatach koło kuchni. Może jakiś kąsek dostaniemy. Tego sernika chciałbym popróbować. Może się nie udał. To my zjemy. Szkoda wyrzucić. Chyba się udał. Szkoda. A już myślałem, że sobie cały zjemy.

24-08-2010 20:34

Uff. Kontakty ze społeczeństwem miałem. Nasłuchałem się, nasłuchałem. Oczy jak spodki mi się robiły jak różne opowieści docierały do moich uszu. Odważnie powiem. Bez owijania w bawełnę. Od tego czasu zwątpiłem w mądrość ludzi. Już wcześniej wątpliwości miewałem, ale przebywając wśród wyselekcjonowanych znajomych nie brałem ich poważnie. Ot, myśl przelatywała przez psi łebek i znikała. A teraz nie chce zniknąć. Zgroza w psiej głowinie takie wnioski, a do tego u kogoś kto w rodzinie ma znaną z charytatywnej działalności Lassie. Ja niestety staruszek przez jezdnię nie przeprowadzam, na pogotowie też nie zadzwonię. Kto by zresztą tam zrozumiał moje szczekanie. W filmie to i owszem potrafią psią mowę odczytać, ale w życiu... Najprostszych rzeczy, o których gadamy, nie chcecie poznać. Ile my czasem z wujkiem Szokim musimy się najazgotać, aby nasza pańcia zaczęła rzucać nam patyki. Idzie i rozmyśla, albo pogaduje ze znajomkami. A my jesteśmy pozbawieni ukochanej rozrywki. Jeszcze niektórzy to uważają, że my pyskacze jesteśmy. Powiadają tak: pies powinien grzecznie iść przy nodze, a nie domagać się zabawy. Głupie podejście. Spacer powinien być przyjemnością dla czworonoga i dwunoga. Jeśli traktujesz wyjście z psem na dwór jako uciążliwy obowiązek to nie bierz psa do domu. Spraw sobie kota. Też przyjemnie z nim przebywać. Tylko nie marudź, że musisz kuwetę sprzątać.
Wrócę do wspomnianych kontaktów. Dwa tygodnie temu zaginęła nasza dobra koleżanka rasy "muszka-perełka". Poruszeni rozpaczą jej właścicieli ruszyliśmy po widzewskich polach, lasach i alejkach jako ekipa poszukiwawcza. W duchu liczyliśmy na to, że może usłyszy nasze szczekanie i jak zawsze do nas przybiegnie. Mimo wielkiej staranności w wydawaniu dźwięków kumpelka się nie pojawiła. A w filmie z Lassie? Piękne collie (to my) znalazłyby swoją przyjaciółkę. Nam się nie udało. A naprawdę się staraliśmy. Pańcia też wypytywała ludzi o Nukę i niektórzy opowiadali różne życiowe historie. Co też ci znawcy psiej psychiki nie wygadywali. Grupka pań dociekliwie wypytywała o dzieci zaginionej. Po informacji, że ona szczeniąt nie miała i jest wysterylizowana, stwierdziły zgodnie, że dlatego zginęła. Brak potomstwa spowodował u niej zaburzenia. Tak to każda suka wraca na miejsce, gdzie urodziła dzieci. Hm... No i co? Nie mogą się oczy powiększyć? A u was też oczy jak spodki? A samiec nie będzie biegał za dziewczynami jeśli raz jeden pozwoli mu się na owocny romans z jakąś pięknie pachnącą panienką. Tylko raz pomyślałem sobie. A jak mnie podoba się bardzo dużo. I to wiecie jeśli chodzi o urodę to nie mam jakichś preferencji. Nie mogę powiedzieć, że tylko blondynki lub brunetki, ba nawet na wiek nie zwracam uwagi. W miarę obojętny jestem tylko wobec dam rasy owczarek niemiecki. Sam nie wiem dlaczego. No te to muszą się bardzo starać o moje względy. A już starszawa, gruba kundeleczka Żaba zachwyca mnie każdego dnia. Albo ruda jamniczka Sara. Przy niej to ja nawet jestem w stanie podziwiać wykopane przez nią doły. Innej to bym się kazał puknąć w głowę. Sensu żadnego nie widzę w ryciu ziemi. A Sarunia to tak ślicznie pręży ogonek, tak jej łapeczki pracują i ta rudość wśród zieleni. Szkoda, że pędzlem nie władam. A rottweilerka Lora? Ta to ma czym oddychać! Postawna taka, zawsze dostojna i ta jej czerń. Lista piękności jest długa, a nawet bardzo długa. Pamiętam pewien późny jesienny wieczór... Spotkaliśmy przecudną foksterierkę Klarysę. Pańcia szybko wzięła na smycz mojego tatę i wujka, a ja jeszcze szybciej zniknąłem w ciemnych krzakach. Aha, myślę sobie ja tu poczekam. Właściciele chętnej do małżeństwa suni uzgodnili z moją opiekunką, że jak się pojawię to mają ją wołać, a mnie złapać i rozstali się. On tu się gdzieś kręci, on tu musi blisko się czaić - perorowała znawczyni moich poczynań, oddalając się spiesznie z powodu dwóch mających wielką ochotę na przyjemności samców na uwięzi. To ja powoli zacząłem się wyczołgiwać z tych chaszczy. Ale jak już wystawiłem pysk i zobaczyłem ją, to wyskoczyłem szybciutko. I już prawie ślub. I tu dramatyczne zmiana akcji. Wróciła pańcia i na smycz mnie wzięła. Niecierpliwość mnie zgubiła. Trzeba było jeszcze w tych gałęziach posiedzieć. Cóż młody byłem. Na pocieszenie to tylko usłyszałem, że sprytny i piękny piesek jestem. To, to akurat ja wiem. Przypominać mi nie trzeba. A i Klarysa smutna była. Pewnie ją zawiodłem. Przez tych moich właścicieli to niejedną damę musiałem w ostatniej chwili opuścić. Na szczęście nie chowają do mnie urazy. Bawią się i witają jak dawniej. One wiedzą, że to wszystko przez ludzi, że to oni są przeszkodą w naszych romansowych działaniach. Trudno jakieś stresy w życiu trzeba mieć. Dzięki temu lepiej smakują przyjemności. Sami wiecie jak pies z człowiekiem połazi po zaśnieżonych polach, gdy pod butami pańci skrzypi śnieg jak miło potem poleżeć na miękkim ciepłym posłanku. A jak się spaceruje w plusowej temperaturze to wygodna kanapa nie ma takiej wartości. Jest to jest, ale zimą to takie leżenie ma smak. A jeszcze jak za oknem wiatr wyje. O wtedy zwinąć się w kłębek, lub wyciągnąć się na grzbiecie i wystawić brzuszek, a łapki skierować w stronę sufitu. To jest to! A jeszcze jak przyjazna ręka pogładzi futerko. Teraz należy zachować ostrożność- śmieje się pańcia. Liniejemy z Szokim straszliwie. Całymi płatami lecą z nas kłaki. To ja dopowiadam: kłaki, kłaki, a jak wystawy są i linienie to bezcenne futro i wszystko się robi, aby go utrzymać jak najdłużej. Nie jest tak? A jeszcze po tym zimowym spacerze my z Szokim pijemy wodę z tych pojemników na kaloryferach. Można być troszeczkę fanaberyjnym. Poprawia się smak życia. W misce sobie woda stoi, ale tam jest lepsza. Dość trudno w wąski otwór wpychać język, ale nam się to podoba. Nawet ten stukot kamionki o żelazo wydaje się nam przyjemny. A znajomej koty to z lubością wypijają wodę z wazonów, ale taką, w której roślinność w niej jest zanurzona ze dwa dni. Nie wiedzieć czemu według Pyzy i Paprotki jest to smakołyk wielki. Czysta woda wzbudza w nich wtedy obrzydzenie. I my też cenimy sobie tę wodę cieplutką, ogrzaną i ustaną. Tylko musimy uważać - przeganiają nas wtedy i trzeba pić z miski. Ale od czego czujność pasterska. Zawsze się trafi na chwilę nieuwagi.

24-08-2010 20:32

Nie zawracałem wam głowy, ponieważ wiem, że mieliście dokonać jakichś bardzo ważnych wyborów. Dla mnie psa to są nieistotne sprawy. Pojąć nie mogę wielu ludzkich problemów, ale dopóki mam w swoim domu wszystko co mnie do szczęścia potrzebne, a to zezwalam , wybierajcie sobie ile chcecie i jak lubicie. Kto nie lubi niech nie wybiera. Modną tolerancją się wykazuje. Chociaż pewne wydarzenia wzbudziły moje zainteresowanie. Usłyszałem o jakiejś awanturze z powodu psa. O, myślę sobie, a cóż to mój krewniak zrobił, że słynny stał sie w całym kraju. Pies był grzeczny , ale jego właściciel wprowadził go do jakiegoś budynku , w którym psy nie bywają. I taki krzyk był o to. A co dobrze ułożony pies miał zrobić? Pan mu kazał to wszedł. Powinien zebrać same pochwały. Grzeczny pies i już. A tu co? Krzyk wielki. Jakim prawem i dalej w tym stylu. Obecność suczki ponoć wielce zaszkodziła powadze budynku . Hm, dziwne, dziwne. Ja mam propozycje taką zgodną ze zdrowym psim rozsądkiem. Niech do tego budynku nikt nie wchodzi to jego powaga będzie bardzo duża. A od pańci słyszałem, że tam pełno osłów. I co? Krzyku nie ma , że zwierzęta te niszczą powagę. Może psy gorsze od osłów ( według niektórych). Sam byłem w takim budynku , w którym było dużo ludzi i dużo obrazów i sobie szedłem taką alejką między ławkami. Cichutko wszyscy byli i ja też. Dziwnie mnie coś za gardło łapało. Wyczułem nawet jakieś znajome zapachy. Prawie już podszedłem pod ołtarz( tak mówią ludzie), ale grzecznie mnie spytano : co ty piesku tu robisz, tu nie wolno. I ktoś mnie wyprowadził. A jak potem sobie o mnie opowiadano to nikt nie mówił o niszczeniu powagi. Tylko byłem pieskiem co do kościoła chodzi. Jeszcze bardziej dzięki temu mnie głaskano. Może cały problem w tym , że o powadze miejsca nie należy mówić . Tylko ta powaga zależy od tego co się w danym miejscu znajduje i kto w nim przebywa. Jak ja pomyślę to ho, ho.
A ja to będę głosować jak trzeba będzie podejmować decyzję co do pogody. Mniej deszczu poproszę. I tego białego lepiącego się do sierści ma nie być. Kule się robią i utrudniają ruch . A jak między poduszkami powstanie taki ostry lodowy kawałek no to wręcz ćwiczenia dla fakirów. O i jeszcze lodowiska w ściśle wyznaczonych miejscach. Nie na trasie moich spacerów. Już kilka razy nie zauważyłem tych śliskości i tak klapnąłem na pewną część swojego ciała, że hej. A tu potem trudno wstać. A starszy się robię to i upadki mogą być bardziej przykre. Jak się to białe nie lepi to niech będzie. Kiedy pies zziajany to nawet pożyteczne jest. Capnie się troszeczkę i chłodno w pysku. A jak wspaniale się tarza w czymś takim. Super. Chociaż tarzanie się w zielonej trawce rosnącej w cieniu drzew w upalny dzień też jest niezwykle przyjemne. Taki chłodny dotyk na rozgrzane plecki. Rewelacja. Ten deszcz to mnie osobiście nie przeszkadza , ale pańcia jak przemoknie to gnamy do domu . Przez to spacer krótszy. Zaraz też przemowy do nas kieruje. Coś tam gada o zapaleniu płuc i innych chorobach. Kobieto mówię jej - hartuj się. A zresztą miałem kiedyś tę chorobę i co? Wyzdrowiałem. To co się tak boi. Och, to ludzkie podejście do życia. Już od dawna staram się jej pokazać , że znacznie lepiej się żyje po psiemu. Zdrowiej. Choć jakieś sukcesy w nauczaniu odniosłem. Skromnie powiem , że nauczycielem z powołania jestem i stąd mam wyniki. Pytacie jakie? Już podaję przykładzik. Nauczyli się moi bliscy spać w piachu. Ja po spacerze wchodzę do łóżka z brudnymi łapami. Jak błotko wyschnie to zostaje w pościeli. Nie moja wina. nie ja to wymyśliłem. A łap trzy razy dziennie myć nie będę. Co ja kaczka jestem. Teraz nawet uzgodnili, że ten piach w mieszkaniu ma swoje dobre strony. Pańcio do pańci mówi Oszaleć można z tym piachem . Pełno go wszędzie. Na to pańcia : I tak do piachu. Będziemy mieć ten plus, że kiedyś tam szoku nie przeżyjemy. Piach nas nie przestraszy. Środowisko znane, a więc przyjazne. A pańcio : tego nie wziąłem pod uwagę. Od trzech miesięcy już nic nie mówi na ten temat. A jeszcze wykształciłem ją w może w bardzo wąskim dziale wiedzy, ale zawsze coś. Metodą małych kroczków poszerzam jej wiedzę. Otóż pańcia nie narzeka na pogodę. Przyjęła naszą psią zasadę. Klimat jest taki inny nie będzie, więc staraj się żyć dobrze i w upale iw arktycznym mrozie. Wam też radzę zastosować praktycznie moje słowa. Mniej zmarszczek smutku mieć będziecie. Zawsze jakieś będą. Wy ludzie lubicie się martwić. A po co jak macie nas, kochane psy, a niektórzy jeszcze kochane koty. A koty potrafią tak uspokajająco mruczeć. Sam lubię posłuchać, jak nasz Bazyli dwojga imion Jan przytulony do pańci turkocze. Przepiękna muzyka. Znajdźcie czasem trochę czasu i wejdźcie w nasz świat. Popróbujcie pożyć po naszemu. Och, coś może zbyt dużo tych rad. Jeszcze pomyślicie, że mam ambicje zmiany świata. O, nie. Realista i pragmatyk jestem. Ja tylko chcę wam pokazać jaśniejszy obraz tego co was otacza. Dni coraz krótsze, więc dobrze nie wpadać w jesienne depresje. Tu sobie przypomniałem jak kiedyś szliśmy po osiedlowym lasku i w pewnej chwili na alejce pojawiła się grupka chłopców. Na widok naszej czwórki jeden z nich wykrzyknął radośnie: Patrzcie Lassie wróciły! Wróciły ! Jesteśmy z wami, cieszcie się z tego nawet w szary , pochmurny dzień.

Strona 16 z 19:
 < 
 16 
 > 
Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:19.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.