menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

01-07-2012 15:17

Po ostatnim, ekstremalnym, doświadczeniu z liczeniem znaków tekstu – 4 tys. i ani jednego więcej, muszę dać upust gadulstwu... nadrobić wszystkie stracone słowa, dla których miejsca zabrakło. Limit znaków, na szczęście, nie obowiązuje na blogowisku, a i na forum jest tak duży, że mogę spokojnie oddać się wydalaniu słów... Na forum piszę mało. Skutecznie zostałam wyleczona z dzielenia się notatkami i przemyśleniami. Ciekawe, kiedy i komu zacznie przeszkadzać blog? Heh! spoko... jakby co – mam zapasowy. Jeden klik i ... nie zabieram miejsca także na zapleczu.

Z wąskiej półeczki zdjęłam książczynę H.D.Leuenbergera traktującą o ezoteryce. Jak większość moich książek, tak i ta, najeżona jest zakładkami i upstrzona podkreśleniami. To znaczy, że warto do niej wrócić, bo te, które nie zrobiły na mnie wrażenia, lub z którymi się zgadzałam – są czyste. Książeczka obrośnie na pewno literaturą dodatkową. Pierwszy rzut oka wskazuje na konieczność wspomożenia się mistycyzmem żydowskim, kabałą, gnozą, sufizmem, teozofią i antropozofią, symboliką, templariuszami, katarami... czyli kolejny rozwojowy temat, wymagający dodatkowych notatek.
Na skrzydełku książku 'zajawka' na temat złożoności wiedzy ezoterycznej... bo to i astrologia, i tarot, i magia, i alchemia... i droga indywidualnego poznania... hm... jakby własnej wyliczanki było mi mało... sorry, nie dotknę astrologii, na pewno nie. Magia też mnie nie kręci.
  1. Słownik Wyrazów Obcych PWN: ezoteryzm - wiedza dostępna tylko dla wtajemniczonych, dla wybranych; ezoteryczny: tajemny, tajemniczy, dostępny tylko dla wybranych lub wtajemniczonych; niedostępny dla ogółu; w przeciwieństwie do egzoteryczny.
  2. Mały Słownik Języka Polskiego: ezoteryczny - tajemny, tajemniczy, przeznaczony tylko dla wybranych, a niedostępny dla ogółu.
  3. Wikipedia: Ezoteryka odnosi się do wiedzy dostępnej jedynie dla osób uprzywilejowanych, doświadczonych lub takich, które przeszły inicjację, jako przeciwieństwo do wiedzy egzoterycznej, która jest powszechnie dostępna.

Definicje brzmią nieco tajemniczo i skłaniają do myślenia, że taki ezoteryk siedzi cichutko w swoim eremie, bo tam ukrywa się przed konfrontacją z prozaicznym światem. A ja myślę, że niekoniecznie tak jest. Ezoteryczna wiedza nie służy do ucieczki przed światem, wręcz przeciwnie – pozwala w nim być i – zaryzykuję stwierdzenie – lepiej egzystować. Lepiej, bo ezoteryk na wiele spraw i problemów patrzy inaczej, spokojniej... i wcale nie jest ‘tajemniczy’.
Ups, już wyjaśniam, co chciałam powiedzieć powyższym, poplątanym zdaniem. Cofnę się do znaczenia słowa. Wywodzi się ono z j. greckiego ‘esoterikos’ i oznacza: wewnętrzny, bezpieczny lub ogólnie ‘nieokreślony’. Przeciwstawnym pojęciem jest ‘egzoteryczny’, które oznacza ‘skierowany na zewnątrz’. A więc ‘ezoteryczny’ (na zasadzie analogii) powinien znaczyć: ‘skierowany do wewnątrz’.

Przestało być tajemniczo... hm, szkoda, bo wszyscy lubimy aurę niezwykłości i tajemnicy. Sorry, dalej też będzie zwyczajnie. Wszak wszyscy wiemy, że przechodzimy z Ery Ryb do Ery Wodnika. Wiemy także, że w chwili obecnej, w czasie przejścia, następuje przewartościowanie wartości. Nie jest to żadna wiedza tajemna. Tak się po prostu dzieje.

Najwcześniejsze daty (wg archeologów) pochodzą z czasów sprzed około 10 tys. lat, gdy dobiegało końca ostatnie zlodowacenie. Do tego okresu odnosiłaby się zatem Era Lwa. Lew to kreatywność, więc z tych czasów pochodzą pierwsze dzieła sztuki wykonane przez człowieka: kościane rzeźby, malowidła naskalne.

Era Raka – trwała od 8 do 6 tys. lat przed narodzeniem Chrystusa. Człowiek zaczął nadawać swemu życiu charakter zbieracko-łowiecki. Pierwsze miasta w Chinach, Mezopotamii, Egipcie. Powstawanie obyczajów związanych ze zbiorami.

Era Bliźniąt – od 6 do 4 tys. lat p.n.e. Czas, w którym ludzie zaczęli się oddalać od środowiska i siebie nawzajem.

Era Byka – od 4 do 2 tys. lat p.n.e. Byk dąży do trwałości i stałości – kultura egipska, piramidy, świątynie, astronomia a właściwie astrologia.

Era Barana – 2 tys. lat przed Chrystusem. Początki kultury duchowej. Epos Gilgamesz, Wedy... i inne święte księgi, dzięki którym przekazano doświadczenia religijne z pokolenia na pokolenie.
A Aleksander Wielki próbował zjednoczyć świat.

Era Ryb – dobrze nam znana... Europa pozostająca pod wpływem chrześcijaństwa próbuje narzucić tę świadomość światu...

Era Wodnika – jaka będzie? Umożliwi połączenie nauki, intuicji i duchowości? Pozwoli przejść na wyższy stopień rozwoju świadomości? Prawdą jest, że nigdy dotąd ludzkość nie dysponowała tyloma informacjami, a to znaczy, że już się zmienia rodzaj i sposób przekazywania wiedzy. Czy sięgniemy do mądrości mitów, czy spróbujemy poznać wiedzę duchową, ezoteryczną? Może pozostaniemy wyłącznie technicznym Zachodem... w co wątpię, bo przecież Europie tego rodzaju wiedza nie była (i nie jest) obca... ezoteryka to nie tylko buddyjskie klasztory ukryte w Himalajach, oświecenie zdobyte wyrzeczeniem czy taniec sufich... to także religie, teologia, gnoza, filozofia (Platon, Sokrates, Pitagoras, Arystoteles) a nawet psychologia (Jung, Freud, Reich).

Ezoterykę można rozpatrywać z dwóch punktów widzenia:
  1. filozoficzno-humanistyczny, który mówi, że jest ona częścią duchowego rozwoju poprzez filozofię i teologię;
  2. magiczny i religijny, ale ten wymaga zaakceptowania niewytłumaczalności...

Hm... a gdzie jest początek? Filozof czy naukowiec będzie szukał konkretnych źródeł i dowodów, pisemnych świadectw czy też odkryć archeologicznych. Za początek uzna to, co jest konkretne i możliwe do stwierdzenia. Idąc tą drogą dojdziemy zapewne do wczesnych kultur środkowego Wschodu (Babilonia, Egipt).
Idący drugą ścieżką będzie szukał ukrytych wskazówek w mitach, odchodzących od naukowego myślenia. Dokąd dojdzie... nie wiem... do Atlantydy, Szambali, Agarty, piramid i Egipskiej Księgi Śmierci* a może do Hermesa Trismegistosa i Szmaragdowej Tablicy...
*Egipskie słowo ‘śmierć’ można przetłumaczyć jako ‘wtajemniczenie’ w konsekwencji czego księga nie byłaby poświęcona kultowi śmierci, lecz kultowi wtajemniczenia; opisywałaby to, co dusza ludzka spotyka podczas podróży do najgłębszego „ja”.

Dawniej istniały szkoły kapłańskie. Wierzono, że chronią one skarbiec wszystkich tajemnic świata, aby wyjawić je tylko wtajemniczonym. A wtajemniczenie ma niewiele wspólnego z wiedzą, podobnie jak wiedza z wtajemniczeniem. Wtajemniczenie jest przemianą ale także rozszerzeniem świadomości i istnienia... jest czymś darowanym... choć myślę, że na ten dar trzeba solidnie zapracować... osiągnąć właściwy osobisty rozwój i stopień dojrzałości...

Egipskie szkoły stosowały praktykę wysyłania ucznia w symboliczną podróż w obrębie świątyni. Uczeń nie znał celu ani trasy, wiedział tylko, że może spotkać realne niebezpieczeństwa. I albo przechodził i szedł dalej do celu, albo ginął. Dojście do wtajemniczenia prowadziło przez drzwi, które były tylko wejściem i nigdy nie mogły stanowić wyjścia. Kto nie ma odwagi zaryzykować, nie wiedząc, co przez to zdobędzie, ten nie jest godzien wtajemniczenia.

Prawdziwa ezoteryczna wiedza zawiera w sobie dwa elementy: element życia konstruktywnego i drugi działający destruktywnie. Jest zarazem lekiem i trucizną. Tylko ktoś odpowiednio wyszkolony i wtajemniczony może się z nią właściwie obchodzić i oceniać, co jest w niej leczące a co niszczące... bo wypływa ona z naczelnych bosko-kosmicznych zasad i jest przeznaczona do tworzenia związku pomiędzy najwyższymi i ludzkimi płaszczyznami... jest bosko-ludzkim początkiem i powinna konkretyzować się na płaszczyźnie ziemsko-ludzkiej... tak czy owak, wielki kosmiczny porządek jest mocniejszy, nie pozostaje nam nic innego jak go poznać i odpowiednio traktować...

Aby udowodnić, że ludzie wieków wcześniejszych stali bliżej wiedzy tajemnej niż my-współcześni, zostawiam modlitwę Sokratesa przekazaną przez Platona...
"Ukochany Panie i wy inni bogowie obok nas, sprawcie, abym był piękny w swojej duszy i aby wszystko, co do mnie należy, podążało radośnie ku niej. Sprawcie, abym uważał mędrców za bogatych i bym złota miał zawsze tyle, ile wymaga go umiarkowanie. Czy mam coś jeszcze powiedzieć Phaidrosie? Poprosiłem już o wszystko, czego potrzebuję."
Pozdrawiam gorąco, ups... upalnie.

16-06-2012 18:03

Pod daglezjami... nie słucham, nie widzę, nie mówię... pracowicie zbieram rozczochrane myślątka...
... lubię zapach żywicy i igliwia, daglezje kwitnące czerwonymi pędzelkami, ciszę zakłócaną jedynie przez wydzierającego się kosa, bernardyny leżące obok mnie. Wszystko to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jest tak jak powinno być. Spokojna starość... a przecież coś jednak mnie uwiera. Zwinięte skrzydła? Dawno o nich zapomniałam, zgubiłam na bezdrożach, pozostały kikuty a może tylko blizny... nie ma także we mnie młodzieńczej beztroski, pasji, żarliwości. Nie ma kolorowej piany, buzującej, mieniącej się, w każdej chwili innej, niepowtarzalnej... jest szarość (?).
Szary smutek starej kobiety? Szare poranki i szare zmierzchy? Nie, jeszcze nie; ciągle myślę, że jest we mnie radość i optymizm... choć młodzieńczą niecierpliwość i niespełniony bunt zastąpiła odrobina rozwagi, większy szacunek dla Człowieka, ważenie słów, patrzenie także przed siebie, na innych... i tylko czasami, zbyt rzadko, wgląd w własną duszę i pytanie jak powinno wyglądać godne życie?
- Ktoś powie, że decyduje materialne spełnienie, brak troski o przyszłość, kasa, duża kasa zamiast liczenia groszy...
- Zdrowie, bo cóż po pieniądzach jeśli nie jesteśmy w stanie ich spożytkować egoistycznie i z sensem...
- Młodość, ale tej zatrzymać się nie da. I tak myślę, że duch/psyche starzeje się razem z ciałem, i że to jest dobre... no bo młoda dusza w starym ciele? gorsza może tylko być starcza dusza w ciele młodym...

Zakładajmy, że mamy zabezpieczony byt, zdrowie, średnio młodą duszę, nie zgrzybiałą ale i nie 'smarkatkę', ot taką w sam raz... czy wystarczy odwagi by pomyśleć chwilę o życiu, zwłaszcza o godnym życiu? Większość religii, a na pewno cztery najliczniejsze, więc najważniejsze, na pytanie o godne życie dadzą odpowiedź podobną: nie krzywdź, kochaj... czy w miłości mieści się godność? Nie wiem, po prostu nie wiem. Krzywdziliśmy i byliśmy krzywdzeni. Czasem bezmyślnie, niejako bezwiednie, bez świadomości wyrządzania krzywdy, bo jeśli chodzi o jej przyjmowanie, to tej świadomości posiadamy w nadmiarze. I często hodujemy ową krzywdę w sobie. Starannie ją podlewamy wspomnieniami, rozważamy słowa i okoliczności, pieścimy własne cierpienie. Oby tylko nie zmarniało, nie poszło w zapomnienie. A przecież cierpienie nie uszlachetnia. Każde poniża, złości, wkurza. Dlaczego więc nie potrafimy się z nim rozstać i spojrzeć radośnie w niebo?

Przebaczenie. Ono jest trudniejsze niż pielęgnacja krzywdy. Wybaczyć innym, ale także wybaczyć sobie. Czasami myślę, że jest zbyt trudne, zwłaszcza jeśli to wybaczenie ma być mądre. Często jest zwykłą pychą, o której mówię, że jest śmiesznym nieporozumieniem, bezpodstawnie zawyżoną samooceną... bo trzeba widzieć własne zadęcie z jakim ogłaszamy przebaczanie... a przecież powinno być ono ciche i skromne, bez proszalnych błagań 'winnego'... bo ulgę przynosi obydwu stronom.
Jeszcze trudniej jest wybaczyć sobie. Zachować równowagę, bez pobłażania ale również bez przyjmowania na klatę wszystkich win tego świata... pogodzić się z sobą, a w konsekwencji - polubić. Uwierzyć, że zrozumienie siebie da spokój i siłę, a więc - szczęście, brak agresji i tolerancję. Nie jest łatwo uczyć się w wieku dojrzałym tolerancji czy ciekawości świata. Jedno i drugie może być powierzchowne... na pokaz. Są dni, w które myślę, że ateiści czy też buddyści są bardziej otwarci i tolerancyjni. Nie mają potrzeby walki o swojego boga. Patrzą na ludzi inaczej; z większą uwagą i szacunkiem, podczas kiedy niektórzy religijni są przekonani, że tylko oni wielbią boga właściwie i chcą zmusić pozostałych do podobnych zachowań. Na pierwszym miejscu stawiają bóstwo, człowiek zajmuje miejsce odległe, jeśli w ogóle się liczy. Ale istnieją też wierzący tolerancyjni i pełni szacunku dla człowieka, widzący w każdym boską cząstkę...

Szacunek dla Człowieka i słowa. Wszystkich nas łączy człowieczeństwo. Przynależność do tej samej grupy. Urodziwszy się człowiekiem do śmierci nie przestaniemy nim być. Bogaty/biedny, wykształcony/głupiec, czarny/biały, wierzący/agnostyk/ateista... jest człowiekiem. Bogacz w jednej chwili może stać się żebrakiem, biedak milionerem, mędrzec stracić pamięć, głupiec przeżyć swoją ‘noc mediolańską’ i poznać smak oświecenia, pogardzającym może gardzić ktoś inny, być może gorszy, głupszy, uboższy ale z podobnym 'prawem' do pogardy... bo zawsze znajdzie się lepszych i gorszych od siebie, a i nieświadomi głupcy też mają swoją opowieść, której warto wysłuchać uważnie.
Jesteśmy pyłkami w wielkim Wszechświecie trwającymi w ogólnej rachubie czasu ułamek nanosekundy... kto będzie pamiętał o nas za sto lat? może daglezje będą pamiętać kto je sadził... jeśli przetrwają... A za tysiąc? Milion??
Gwiezdnym pyłem będziemy? Cząsteczką, atomem? Światłem??
Żyjemy – to jest pewne...
- nie ma dowodów na istnienie reinkarnacji, nie ma dowodów na życie pozagrobowe, istnienie piekła czy nieba... jedyną pewnością jaką mamy jest nasze życie, krótkie jak letnie brzęczenie pszczoły na kwiatku lipy... jesteśmy tu i teraz, więc bądźmy dobrze... i dobrze/właściwie posługujmy się myślą, czynem, słowem.

Każdego dnia (z)używamy wiele słów... dobrych, złych, obojętnych... mówimy, czasem także rozmawiamy... komunikujemy się... porozumiewamy... słowami idziemy do siebie...czasami wybieramy chybotliwą kładkę, czasami solidny most, czasami próbujemy skrócić drogę i rozpędem przebiec kałużę, nawet nie wierząc w umiejętności chodzenia po wodzie, ale irracjonalnie myśląc, że nam się uda!
Jesteśmy odpowiedzialni za wypowiedziane słowo, bo pozostaje ono praktycznie niezniszczalne. Zawsze pozostaną ślady. Może ich nie widać, ale te ślady zostają w nas, w naszym umyśle, podświadomości, a być może zapisują się w Kronice Akaszy. Zostają również w ludziach, do których zostały skierowane i czasami bolą bardzo długo, przeszkadzają, gniotą, uwierają; trudno jest iść przed siebie z kamieniem w bucie i patrzeć w gwiazdy. Ile trzeba włożyć wysiłku, by ślad po złych słowach zaginął? Nie wiem, znów nie wiem. Myślę, że pomocą może służyć jedynie Mędrzec Czas. Bo cenzura z tym sobie nie radzi, tak sądzę... można zniszczyć książkę, trudniej zniszczyć pamięć o niej.
Uczę się trudnej sztuki słowa, właściwego ich użycia i zastosowania. Ciągle się uczę. Zajęcie na wiele następnych lat i kawałek wieczności (o ile taka istnieje). Próbuję słowa ważyć i mierzyć... zachować umiar i spokój, który w założeniu ma być moją siłą. Ma być, ale czy jest? ...zbyt często potrzebuję odrobiny (maleńkiej jak Pacyfik) dystansu, czasu płynącego leniwie jak rzeka po równinie, spokoju i ciszy niczym nie zakłóconych, kwadratu nieba nad głową, spojrzenia w własne oczy/serce i pogodzenia się z sobą...
Słowo może zabić, sprawić ból, zniszczyć przyjaźń... ale użyte właściwie może budować... bo każde słowo jest mikrokosmosem, nośnikiem energii, ma swój niezależny byt, może być w nim ukryta olbrzymia moc dobrych życzeń... i złe emocje też...

Wolność. Podobno ta najprawdziwsza jest w nas. Można być wolnym jednocześnie będąc ograniczonym codziennością, pracą, drobiazgami nas otaczającymi i wymuszającymi takie a nie inne postępowanie... Tak myślałam. Ostatniej jesieni zrozumiałam, że nie mam racji. Przekonał mnie o tym Samotny Pielgrzym... Pokazał, że można być szczęśliwym, wolnym i wielkim nie posiadając nic lub prawie nic. Jego szczęściem było wędrowanie przed siebie, noce pod gwiazdami, pierwsze kwiaty wiosenne, liście zabarwione październikiem, dobra samotność, pogodzenie się z sobą i całkowita akceptacja innych. I w Nim zobaczyłam prawdziwą wolność.
W Indiach byłby świętym joginem lub sadhu - wędrownym ascetą... może bez żebraczej miseczki... a może właśnie z miseczką, bo przecież ona jest symbolem nieograniczonej wolności... wolności nawet od siebie...
Mahatma Gandhi - Wolny i Wielki - zostawił po sobie: święte księgi (Bhagawadgita, Biblia i Koran), stalowy zegarek, okulary, dwie pary sandałów wyprodukowanych w aśramie, żebraczą miskę i trzy małe małpki z kości słoniowej, z których pierwsza trzyma łapki na uszach, druga na oczach, trzecia na ustach: 'nie słuchaj zła, nie oglądaj zła, nie mów zła'... a przecież był Mocarzem Myśli, Mocarzem Wolności.

Patriotyzm. Na szczęście w czasie pokoju ojczyzna nie wymaga cierpienia ani składania ofiary z życia. Wystarczy wykonywanie swojej pracy, choć czasami ona wydaje się skromna i nie przynosząca wymiernych satysfakcji ani korzyści. Dbajmy zatem o pokój, nawet jeśli jest on kruchy.

Duchowość... nie mogę jej pominąć, bo na gałązce daglezji kołysze się buddyjski strażnik. Sznureczek z węzełkiem, pobłogosławiony przez lamę. Zniszczonego, nie dającego się nosić na szyi bądź ręce, sznureczka nie należy palić ani zakopywać. Powinno się oddać go żywiołowi powietrza i wiatru. Tak więc, przysyłane do mnie przez zaprzyjaźnionych buddystów, często kończą żywot na daglezjach i nawet ptaki przestały się im dziwić. Myślę, że czasami wplatają je w gniazda...
Własną duchowość pomijam wstydliwym milczeniem. Jest moją wyłączną, osobistą własnością, choć nie ukrywam, że interesuję się religiami, że moją pasją jest szukanie w nich podobieństw i wspólnych korzeni... szanuję je wszystkie; uważam, że nie ma lepszych lub gorszych, że na ten sam szczyt prowadzą różne ścieżki albo - dla lubiących cytaty - "Prawda jest jedna ale mędrcy nazywają ją różnymi imionami" (Wedy). Napiszę tylko jedno zdanie o medytacjach, bo one mogą przynosić pożytek wszystkim, znakomicie ułatwiają życie, wyciszają, uspokajają i porządkują rozbiegane myśli... zatrzymują świat w miejscu... po chwili odpoczynku i zrozumieniu siebie łatwiej jest ruszyć w dalszą drogę... z większą radością istnienia i spokojem.

Czy to wszystko wystarczy na godne życie? Nie wiem... nie wiem nawet czy potrafiłam i potrafię sprostać powyższemu (kiedyś, sama sobie się przyznam)... może to tylko daglezjowe marzenia? może jestem encyklopedycznym przypadkiem homo viator, człowieka pielgrzymującego, szukającego, dążącego do celu i ... nigdy go nie osiągającego? Ech, tristis est anima mea... smutna jest dusza moja...

Nie wiem... ciągle nie wiem... moje życie jest permanentną niewiedzą... jeśli wolicie - brakiem wiedzy.
...wiele lat przeżytych za mną, co przede mną - któż wie... może jeszcze długo, może krótko... czy odchodząc będę mogła powiedzieć: byłam dobrze? no, może nie zawsze, ale w sumie bilans był dodatni? Znów nie wiem... nie da się zmienić przeszłości... nie da się cofnąć wypowiedzianych słów i nie można dodać niewypowiedzianych, nie można zmienić niczego... można się tylko starać lepiej żyć, lepiej być...

W tym wpisie zabrakło miejsca na książki, czytane równie namiętnie co zachłannie, ciągłe uczenie się z przekonaniem, że wiem tak mało, rozpełzające się zainteresowania, przy okazji jednego tematu wyłazi kilka pokrewnych, 'ściśle' związanych... i blogiem zaczyna rządzić eklektyzm rozpętany... z tego też powodu powinnam mysz łańcuchem krępować a klawiaturę na kłódkę zamykać...


Cztery lata na forum... dziękuję za te lata, za każdą chwilę, za dyskusje, rozmowy, dobre energie, sympatie, przyjaźnie, ale też za tak potrzebne lekcje cierpliwości i pokory. Wpis, który miał być rocznicowym podziękowaniem, zamienił się w tandetne rozważania o życiu a w końcu stał się żałośnie żałobny... nie chciałam tego, sorry... choć wszystkim wiadomo, że któregoś dnia odejdziemy, rozpłyniemy się we mgle, że śmierć jest częścią życia i że kiedyś powie ono 'sta viator!', 'przechodniu, zatrzymaj się!' - ciągle nie umiemy myśleć ani rozmawiać o odchodzeniu...
Wielka mądrość jest zawarta odpowiedzi mistrza zen danej na pytanie ucznia:
- Co będzie, kiedy go nie będzie?
- A co było, kiedy Ciebie nie było?

Calineczka uśmiecha się przez sen, poszczekuje cieniutko, po szczenięcemu; w głębi działki wtórują jej pełnymi głosami 'bliźniaczki'... za moment usłyszę głęboki, basowy pomruk przeradzający się w odgłos grzmotu... kto nie słyszał warczenia budzonego bernardyna, ten życia nie zna... ciekawe, czy Czi-psie są wolne od podobnych do pancinych rozterek. Może psie niebo mają na wyciągnięcie ludzkiej ręki, w pogłaskach i pieszczotach, w słowach zapewniających miłość i troskę, w pełnej misce... a może potrafią marzyć i śnić, może mają swój psi kodeks dobrego, mądrego życia...

... hm... jednakowo śpiewa dla nas skowronek i pachną róże?? TAK! bo jesteśmy częścią tego samego Wszechświata... więc jemu oddajmy co w nas najlepsze - dobroć i radość istnienia... ku pożytkowi wszystkich istot...


Pozdrawiam rocznicowo... różą pachnącą, kwitnącą gałązką jaśminu, puchem dmuchawców, pszczołą brzęczącą, kroplą żywicy na jodłowej szyszce...

Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:50.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.