menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

01-10-2009 10:54

Mam taki zeszyt, bardzo stary zeszyt,w którym pisałam i wklejałam różne przepisy. Dzisiaj tego nie robię, ale czasami zaglądam do niego, a kiedy zbliża się jesień i następuje czas przetworów ,szczególnie. Wśród wklejonych kartek jest przepis na "ketchup bułgarski". Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że ketchupu właściwie nie lubię i nie kupuję. Czasami odrobina potrzebna mi do kiełbaski z grilla. Ale ten ketchup, to jest niezwykły, nie chodzi o smak, ale jest to przyprawa, która związana jest z Basią. Od 13 lat już jej nie ma wśród żywych, a on przypomina mi ją zawsze gdyż używam go do zup, bigosu,sosów, tylko czasami jako przyprawę.

Basię poznałam "sto lat temu" w Iwoniczu. Była młoda, śliczna, wysoka, czarnowłosa i ciemnooka. Radosna i zabawna, to też iwonicki "Krakowiak" gościł mnie i ją wiele razy.Już wtedy była chora na reumatoidalne zapalenie stawów. Mieszkałyśmy w oddalonych od siebie miastach, ale dzwoniłyśmy do siebie, pisały, nie zapominały o imieninach, o świętach. 3 a nawet 4 razy spotykałyśmy się w Krakowie, przy pomniku Mickiewicza. Potem była kawa u Wierzynka i niekończące się rozmowy, na tematy polityczne także. Stałyśmy po przeciwnych stronach barykady, ale różnica poglądów nie przeszkadzała w przyjaźni. Ostatni list napisałam do niej 13 lat temu. Nie odpowiedziała, nie odpowiedziała również na życzenia imieninowe. Telefon milczał. W lutym przyszedł list od jej córki zawiadamiający mnie, że Basia nie żyje, umarła w sanatorium, będąc na rekonwalescencji, po operacji serca. Szok!

Basi nie ma, a ja jak co roku robię ketchup wg. jej przepisu. Czuje, że jest to mój moralny obowiązek, to tak jakbym składała kwiaty i zapalała znicze na jej grobie.

A oto przepis> 2kg. pomidorów,1/2 kg. jabłek, 1/2 kg. warzyw (marchew, pietruszka, seler) 1/4 kg. cebuli, zemleć i dodać 1/2 łyżki soli.
Następnie dodać 1/4 kg cukru, 1 łyżkę kminku, 5dkg. musztardy, 1dkg. pieprzu zmielonego i w całości,2 liście laurowe, 3-4 goździki, 200 mililitra octu 6%, po 1 łyżeczce cynamonu,zmielonego ziela angielskiego,gałki muszkatułowej, imbiru.
Zostawić na 24 godz. Następnie gotować 3-4 godz, przetrzeć przez sito( tak podawała Basia) ja miksuję, gotuję i nakładam do słoików, przewracam denkami do góry.
Wynoszę do piwnicy gdzie oczekują na Basi ketchup, inne słoiki.
Smacznego!

29-09-2009 10:58

Wróciłam, ale ciągle jestem tam, w "baniorze basisty", w "niebieskiej dolinie", ceperskoj płani", " w jaskini nad Porońcem", " w łostrym śwungu", widzę "krenconkę", "ostrą rurą" a szczególnie tęsknie za bulgotnikiem. To miejsca dla których pojechałam i nie pomyliłam się.

Bulgotnik był moim najchętniej odwiedzanym miejscem. Zbudowany jest w kształcie koła a właściwie składał się z dwóch kół. W każdym z nich 15 osób aktywnie poddawało się wodnej kuracji.Było to najbardziej demokratyczne miejsce, bowiem każdy z uczestników tej wodnej zabawy, na swoim stanowisku stał tylko 30 sekund, po tym czasie zmieniał miejsce. Masaż zaczynał się od stóp, wędrował do kostek, podudzi. ku udom, jeszcze dalej (wtedy wybuchał zbiorowy śmiech), do lędźwi, pleców, karku i kończył się leżeniem na 5 wodnych łóżkach.
Potem przechodziło się do mniejszego koła i na takiej samej zasadzie strumienie silnej wody masowały lędźwia, plecy i kręgi szyjne.
Po takim zabiegu w ciepłej wodzie czując się zmęczona, kierowałam się ku "baniorowi basisty". Woda była chłodniejsza i ułatwiała pływanie.

Miejscem następnym do którego zmierzałam była "jaskinia nad Porońcem". Siła strumienia wody w tym basenie była tak silna, że trudno było utrzymać się na nogach. To też płynęłam by zatrzymać się nad kaskadami wody spływającej z dużych wysokości, z niebywałą siłą. To szaleństwo, kończyłam pływając w ciepłej wodzie pod chmurką.

Zazwyczaj, swój 2,5 godzinny pobyt kończył się w "Niebieskiej dolinie", gdzie ciepła mineralna woda (skład chemiczny wody - sód, wapń, chlor, potas, siarka, magnes, chrom)omywała moje ciało. Patrzyłam w niebo i na świerkowe lasy, które niemal przeglądają się w wodzie. Ciekawy widok i niezwykłe odczucia, były podczas kąpieli w porze wieczornej.Mgły unosiły się nad naszymi głowami, światła odbijały się w wodzie a towarzyszące świerki mrocznie spoglądały na kąpiących się.
Cały obiekt termalny w Bukowinie Tatrzańskiej obejmuje 12 basenów, jest piękny i nowoczesny. Niektórzy mówią, że najnowocześniejszy w Europie. Temperatura wody w granicach 28 -36 stopni Celsjusza. Organizacja wspaniała.

Nie widziałam nigdzie tylu ludzi, którzy uśmiechają się, śmieją i radują całym sobą i to niezależnie od wieku. Pływają małe dzieci, młodzież, dorośli, mamy, ojcowie, babcie, dziadkowie i jak się okazuje i prababcie. Każdy czuje się tu szczęśliwy.

Odwiedziłam kilka takich miejsc w Słowacji, wg. mnie Baseny Termalne w Bukowinie Tatrzańskiej wyprzedzają je pod każdym względem, nawet w cenie.
A jeżeli mój kręgosłup też tak oceni pobyt, to szczęście będzie całkowite.

17-09-2009 08:17

Mały wyjazd - pozdrawiam wszystkich czytających moje blogi.

14-09-2009 15:54

Wieczorem przyszły moje "młode przyjaciółki", które nazywam "przyszywanymi córkami". Uświadomiłam sobie, że nie są one znowu takie młode, nie mówiąc już o mnie. Najstarsza spośród tych młodych, Tereska, zakomunikowała zebranym, że wczoraj była na wspaniałym 45 minutowym "seansie łóżkowym" i zachęca nas, abyśmy tez wzięły udział.Bo to można tam chodzić za darmo i bez ograniczeń. Na dodatek, że mówi prawdę, wręczyła nam kilka ładnie wydanych ulotek.
Ponieważ zdrowia nigdy nie za wiele, umówiłam się z nią na ranny wyjazd. Wzięłam co należało - dwa prześcieradła, przywdziałam należny strój- białe spodnie i takież wdzianko. Wsiadłyśmy do mojego "mercedesa" i udały się w kierunku miasta wojewódzkiego. Dom okazały, winda sprawna, zawiozła nas na drugie piętro. Nie trzeba było długo szukać aby znaleźć się w dużej, jasnej, przestronnej sali, wśród łóżek, krzeseł i ogromnej ilości ludzkiego tłumu. Przywitała nas muzyka, wesoła i skoczna. Tłum ludzki w takt tej muzyki ćwiczył.



Do gimnastyki zabrałyśmy się ochoczo. W pewnej chwili muzyka przestała grać, połowę tłumu poszło w kierunku łóżek a my cichutko usiadłyśmy na wskazanych i ponumerowanych krzesłach ( to ważne dla dalszej organizacji). Zaczęło się. Pani mówiła, pokazywała, demonstrowała.
Wiedziałam co raz więcej. Okazuje się, że to łóżko ma służyć wszystkiemu, niemalże wszystkim naszym narządom a przede wszystkim kręgosłupom. Pomyślałam, to prawie dla mnie, bo mój kręgosłup już od dawna szwankuje , nic mu nie pomaga, a nóż pomoże to magiczne koreańskie łóżko.W Korei jest dużo myślicieli, znają się na starożytnej medycynie, to może rzeczywiście wynaleźli takie łóżko, które uzdrawia. Jedna myśl nie dawała mi spokoju, dlaczego to wszystko jest za darmo i do woli. W kapitaliźmie przecież za wszystko się płaci.
W międzyczasie zaczęła sie dyskusja, kto kiedy zaczął, co go bolało, jak się czuje, czy może się poci, czy lepiej śpi?. Jedna z pań orzekła, że pomógł jej jeden, tak, tak jeden zabieg - rwa kulszowa jak ręką odjąć.
W pewnej chwili muzyka znowu zaczęła grać, znowu wszyscy ćwiczyli i tęsknym okiem patrzyli na łóżka, które opuszczała poprzednia grupa. Już za chwilę nas spotka to szczęście.

A mnie nie dawała spokoju myśl, czy to możliwe, że za darmo, a jeżeli tak to jak długo. Nie wytrzymałam i zapytałam. Spokojnie, grzecznie, nie nachalnie Pani powiedziała, że łóżeczko można sobie kupić, na raty także za......11000zł. Wtedy w warunkach domowych, w ciszy i spokoju będzie można brać zabieg do woli.

Położyłam się. Jakieś wałki mocno uciskały mój kręgosłup, a potem brzuch.Podczerwień zbawczo działała na mój organizm a różne myśli kłębiły się.Jedna nie dawała mi spokoju.....a gdyby mnie tak ten kręgosłup na prawdę przestał boleć.....Natychmiast pojawiła się myśl następna,- pieniądze, pieniądze. Widzę całą stertę pieniędzy. A jednak 11000 złotówek to niewyobrażalna kwota dla przeciętnego emeryta.


12-09-2009 10:12

Mieszkam w lesie. Zatem wszystkie moje ewentualne spacery odbywają się drogami i dróżkami leśnymi, a jest ich bez liku. Jedna najszersza i najprostsza prowadzi wprost do "Raju".Moim celem było rozruszanie kręgosłupa, który ostatnimi czasu jest po prostu niesforny. Jak zwykle wzięłam kijki, a mąż mój na odchodne powiedział, zabierz ze sobą woreczek. On jest typem zbieracza, kiedykolwiek wychodzi na samotny, leśny spacer, przy sobie ma woreczek. Zawsze znajdzie jakieś owoce, to gruszki, to jabłka, to mirabelki z dziko rosnących drzew. Przynosi orzechy laskowe a także grzyby.
Ja nie mam nic z duszy zbieracza, to też i tym razem nie posłuchałam.

Wlokę się tą najszersza z leśnych dróg, kijki trochę pomagają, myślę o wszystkim a także o tym, że może na serio wziąć się za medytacje. Kręgosłup co chwilę powtarza - jestem, jestem.

Po mojej prawej i lewej stronie wielkie sosny z bogatym podszyciem. Pod jedna z nich, stoi jak gdyby na baczność piękny maślak. Myślę sobie, nie będę zrywać, bo do czego mi potrzebny jeden grzyb. Rzeczywiście do niczego, ale nie odchodzę. Zupełnie niepostrzeżenie dla mnie samej, maślak znalazł się w mojej dłoni. Niosę go, trochę przeszkadza, postanawiam zostawić go pod innym dużym drzewem dla jakiegoś grzybiarza.
Minęła połowa drogi, doszłam do ławeczki, odpoczywam. Wracam. Nagle widzę pod brązowym liściem dwa śliczne grzybki. Może jednak wziąć, myślę sobie. Tam pod drzewem czeka mój pierwszy grzyb, razem będzie trzy, prawie do jajecznicy. Zrywam. Grzyb pierwszy, który jest teraz trzecim czeka na mnie. Niosę je w dłoni, lewy kijek ciągnę za sobą. A tu nagle coś mi wskazuje , że oto tam pod następnym drzewem, czekają, jak gdyby tylko dla mnie przeznaczone grzyby. Co robić, rozglądam się może zobaczę jakąś wyrzuconą torebkę lub pojemniczek. Wiem, że to niehigieniczne, ale niech już będzie, bylebym tylko mogła te grzyby włożyć. Przypominam sobie, jak jeszcze niedawno, ze swoją przyjaciółką zbierałyśmy przy tych drogach różne śmieci, by oczyścić las. Teraz jak na złość przydatnych dla mnie śmieci nie ma. Niosę grzyby w dwóch rękach i marzy mi się torebka lub maleńki woreczek. W duchu przyrzekam sobie, że już będę słuchać Tadka, co mi szkodzi wziąć do kieszeni woreczek, przecież nie jest duży, ani ciężki. Nagle przede mną niezapomniany widok, dwa plastikowe pojemniczki. Schylam się, trochę oczyszczam i szczęśliwa wkładam moje grzybki.

Wracam do domu i pokazuje swoje trofea. Mój mąż niewiele mówiąc wychodzi z domu. Po dwóch godzinach wraca i z dumą pokazuje swoje grzyby, policzył, było ich 173.

Strona 1 z 3:
 1 
 > 
Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:03.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.